SPONSOR: GOPR & DEFENDER

Stworzeni, by pomagać

Wyczulony węch psów pozwala na poszukiwanie ludzi będących pod ziemią czy zasypanych lawinami, w skrajnie trudnych warunkach. Zwierzęta są tak szkolone, by wyczuć zapach człowieka nawet w wodzie.

Pies ratownik w GOPR – jak wygląda jego praca?

Ratownicy górscy znają obszar swojego działania, potrafią się w nim sprawnie i bezpiecznie poruszać, aby jak najszybciej i jak najskuteczniej nieść pomoc turystom. Jednak w wielu przypadkach, gdzie liczy się każda sekunda, a teren nie sprzyja poszukiwaniom, niezbędna okazuje się pomoc wyszkolonych psów ratowniczych.

Autor: Julian Grabowski

Polska jest zróżnicowanym krajem. Liczne niziny, szeroki dostęp do morza, spektakularne pojezierza, malownicze wyżyny, ale przede wszystkim majestatyczne góry – głównie Karpaty i Sudety – sprawiają, że jako wakacyjny kierunek nasz kraj ma wiele do zaoferowania.

Z roku na rok rośnie liczba turystów, którzy co roku odwiedzają polskie góry i, niestety, co roku dochodzi do setek wypadków. W takich sytuacjach możemy zawsze liczyć na pomoc ratowników GOPR, czyli Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy w pracy korzystają nie tylko z najnowszych technologii – jak terenowe samochody Defender, którymi poruszają się w trudnych górskich warunkach – ale także z pomocy psów ratowniczych.

Pies, czyli najlepszy towarzysz ratownika

Chociaż w GOPR pracują profesjonaliści, którzy znają góry jak własną kieszeń, to pomagające im w pracy psy są niezbędne w trakcie poszukiwania zaginionych osób. O rasach psów ratowniczych wiele może opowiedzieć Aleksander, który wraz z nimi tworzy duet poszukujący zaginione osoby na terenach leśnych, ale także w lawiniskach i osuwiskach skalnych.

Zazwyczaj poruszają się wraz z ratownikiem, wspomagając go w odnalezieniu drogi do poszkodowanych, ale często też pracują samodzielnie, poszukując ludzi w innym miejscu niż człowiek.

To zgrany zespół, w którym każdy ma swoje zadania i wzajemnie zwiększa skuteczność akcji ratunkowych w trudnym terenie. Bardzo ważnym aspektem jest oczywiście komunikacja między partnerami, psem i człowiekiem, która w trakcie akcji opiera się na wzajemnym szacunku i zrozumieniu – w zasadzie bez słów. Duże doświadczenie ratownika górskiego i niesamowite umiejętności tropienia psa ratowniczego to świetne połączenie, niezbędne w pracy GOPR-u.

Aleksander Karkoszka korzysta dziś z pomocy dwóch czworonogów, Retrivera i Boarder Collie, z którymi pracuje na co dzień, również podczas wszelkiego rodzaju szkoleń. Posłuszeństwo, komunikacja, treningi związane z tropieniem, odnajdywaniem ludzi zasypanych przez lawinę i wiele więcej. Aleksander zaczynał od szkolenia swoich psów, dziś jest także instruktorem innych psów ratowniczych. Zwierzęta szkolone do pracy w GOPR – podobnie jak ludzie – przed przystąpieniem do służby muszą przejść bardzo rygorystyczny egzamin.

Współpraca i skuteczna komunikacja ratowników z ich czworonożnymi podopiecznymi pozwalają prowadzić akcje poszukiwacze efektywnie i na dużą skalę.

Chociaż w GOPR pracują profesjonaliści, którzy znają góry jak własną kieszeń, to pomagające im w pracy psy są niezbędne w trakcie poszukiwania zaginionych osób

Góry i lasy, czyli tu wsparcie psa jest na wagę złota

Odporność na trudne warunki, niezachwiane dążenie do celu i wyczulony węch sprawiają, że psy wybitnie sprawdzają się podczas poszukiwań w górach. Poszukiwanie zaginionych osób w górach czy transport ciała – to zadania, które ratownicy mogą wykonać samodzielnie. Jednak w przypadku takich akcji liczy się każda minuta.

Z jednej strony skrócić czas akcji poszukiwawczej pomagają pojazdy – wspomniane egzemplarze modelu Defender, ale też na przykład quady czy skutery śnieżne. Z drugiej umożliwiają to właśnie psy tropiące. Szybko i z dużej odległości są w stanie wyczuć molekuły zapachu, ale też dotrzeć w trudniej dostępny teren leśny. Psy ratownicze są dziś absolutnie niezbędnym wsparciem dla ludzi w akcjach

Największe wyzwania dla psów-ratowników

Wyczulony węch psów pozwala na poszukiwanie ludzi będących pod ziemią czy zasypanych lawinami, w skrajnie trudnych warunkach. Zwierzęta są tak szkolone, by wyczuć zapach człowieka nawet w wodzie. Jednak zarówno dla psów ratowniczych, jak i dla samego ratownika, są to sytuacje ekstremalne, stanowiące jedne z największych wyzwań.

Przykładowo, jednymi z najtrudniejszych zadań są akcje poszukiwawcze w kopalniach, gdzie pies i ratownik zjeżdżają pod ziemię, w miejsca ciemne, klaustrofobiczne i nieprzyjazne, a po drodze korzystają m.in. z kolejek i wind górniczych. Dochodzące do tego hałasy, wstrząsy i wysokie temperatury sprawiają, że misje te mogą wykonywać jedynie najlepiej wyszkolone psy.

Niech nie zmyli Was rozwinięcie skrótu GOPR – słowo „górskie” nie oznacza, że ratownicy pełnią służbę jedynie w górach. To akcje inne niż wszystkie – w jaskini nie można wykorzystać samochodu, nawet tak sprawnego jak model Defender.

Psy są jednak na to świetnie przygotowane, dzięki czemu w trakcie akcji wykazują się bardzo dużą skutecznością. Zazwyczaj poruszają się wraz z ratownikiem, wspomagając go w odnalezieniu drogi do poszkodowanych, ale często też pracują samodzielnie, poszukując ludzi w innym miejscu niż człowiek. W tej sytuacji szczekanie da ratownikowi pewność, że pies znalazł poszukiwane osoby lub trafił na istotne znalezisko. Współpraca ratowników i ich skuteczna komunikacja pozwalają prowadzić akcje poszukiwacze efektywnie i na dużą skalę.

Zresztą, praca psa ratownika w strukturach Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego to nie tylko akcje poszukiwawcze, ale także liczne wydarzenia edukacyjne dla dzieci, młodzieży i turystów. Aleksander Karkoszka ze swoimi dwoma psami uczestniczy w wielu wydarzeniach, które są idealną okazją do edukowania pasjonatów górskich wędrówek. Jak wiadomo, im bardziej świadomy turysta, tym bezpieczniej porusza się w górach.

''

Duże doświadczenie ratownika górskiego i niesamowite umiejętności tropienia psa ratowniczego to świetne połączenie, niezbędne w pracy GOPR-u.

Szybkość działania, doświadczenie, ale przede wszystkim opanowanie i chłodna kalkulacja podczas akcji ratunkowych – to cechy, którymi muszą wyróżniać się ratownicy-grotołazi podczas akcji poszukiwawczych.

Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratownicze niesie pomoc także w jaskiniach

Liczne jaskinie znajdujące się na terenie Polski przyciągają śmiałków, którzy starają się odkryć nowe drogi i korytarze. To ekscytujące i bardzo trudne ekspedycje, podczas których często dochodzi do wypadków. Wtedy z pomocą przychodzą wyspecjalizowani ratownicy-grotołazi z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Autor: Julian Grabowski

Niech nie zmyli Was rozwinięcie skrótu GOPR – słowo „górskie” nie oznacza, że ratownicy pełnią służbę jedynie w górach, a „ochotnicze” nie sprawia, że formacja ta składa się z amatorów ratownictwa. Wystarczy przestudiować kadrę ratowników, którzy biorą udział w akcjach niesienia pomocy turystom, aby zrozumieć, że formację GOPR tworzą najlepsi w swoim fachu specjaliści.

Idealnym przykładem jest Rajmund Kondratowicz, taternik, uczestnik i kierownik licznych ekspedycji w Alpy czy Andy, instruktor narciarstwa wysokogórskiego, a przede wszystkim doświadczony grotołaz i instruktor taternictwa jaskiniowego. Jego zamiłowanie do eksplorowania jaskiń i przekazywania swojej wiedzy to wielka wartość dla Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które także pod ziemią, w jaskiniach, jest w stanie nieść pomoc. Trudno wyobrazić sobie trudniejszy i bardziej niedostępny teren.

Sudety – tu również są jaskinie

Skupiając się na paśmie Sudetów, warto wspomnieć, że największą jaskinią w tym rejonie jest Jaskinia Niedźwiedzia, o łącznej długości 5 km i głębokości 100 metrów. To jedna z najpiękniejszych i najbardziej wartościowych mineralnie jaskiń w Polsce. Znajduje się w Masywie Śnieżnika, a dotrzeć do niej można wygodnie, samochodem, ponieważ wejście znajduje się nieopodal miejscowości Kletno.

Dotarcie do poszkodowanego wymaga wielogodzinnego przedzierania się przez wąskie szpary między skałami. Są one często tak wąskie, że z trudem mieści się tam jedna się osoba, a co dopiero zespół ratunkowy i poszkodowany przymocowany do noszy.

Miejsce to jest wyjątkowe z wielu powodów. Odkryto je przypadkiem, w 1966 roku, kiedy w trakcie prac wydobywczych marmuru wykonano eksplozję, po której oczom pracowników ukazał się otwór jaskini, pierwsze 200 metrów korytarzy, a w środku szczątki prehistorycznych zwierząt.

Z czasem odkrywano coraz nowsze korytarze. Ostatnie duże odkrycie miało miejsce w 2012 roku, kiedy to grotołazi dotarli do pokaźnych rozmiarów sali o długości 115 m oraz szerokości i wysokości wynoszącej około 30 metrów. W zasadzie przy każdej kolejnej wyprawie w poszukiwaniu nowych korytarzy odkrywane są kolejne metry tej wyjątkowej jaskini.

Piękno tego miejsca i przystępność trasy turystycznej (także dla osób z niepełnosprawnością!) sprawiają, że Jaskinię Niedźwiedzią odwiedza co roku około 70 000 turystów. Jednak przygotowana trasa i obecność przewodników znacząco ograniczają liczbę wypadków z udziałem turystów, przy których pomoc GOPR-owców byłaby niezbędna. Ich obecność to jednak konieczność w sytuacji, gdy wypadkowi ulegnie grotołaz, eksplorujący trudne i niedostępne dla innych partie jaskini.

Wystarczy przestudiować kadrę ratowników, którzy biorą udział w akcjach niesienia pomocy turystom, aby zrozumieć, że formację GOPR tworzą najlepsi w swoim fachu specjaliści.

Praca grotołaza w Górskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym

Szybkość działania, doświadczenie, ale przede wszystkim opanowanie i chłodna kalkulacja podczas akcji ratunkowych – to cechy, którymi muszą wyróżniać się ratownicy-grotołazi podczas akcji poszukiwawczych. To akcje inne niż wszystkie – w jaskini nie można skorzystać z samochodów ani śmigłowca czy quada. Dotarcie do poszkodowanego wymaga wielogodzinnego przedzierania się przez wąskie szczeliny między skałami. W skrajnych przypadkach są one tak małe, że z trudem mieści się tam jedna osoba, a co dopiero zespół ratunkowy i poszkodowany przymocowany do noszy.

Rajmund Kondratowicz, wspomniany grotołaz i ratownik GOPR, jako jedną z trudniejszych akcji wspomina 51-godzinną walkę o wyciągnięcie z jaskini innego grotołaza, który podczas upadku z kilku metrów uszkodził miednicę. Kilometr od wyjścia z jaskini i 280 metrów pod ziemią. W takich akcjach bierze udział nawet 150 osób – łącznie z tymi, którzy czekają ze sprzętem ratunkowym na zewnątrz. To jeszcze nie wszystko, bo znana jest w Europie akcja sprzed dekady, gdzie w Austrii przez ponad 2 tygodnie pracowało na miejscu ponad 700 osób.

Współpraca i skuteczna komunikacja ratowników z ich czworonożnymi podopiecznymi pozwalają prowadzić akcje poszukiwacze efektywnie i na dużą skalę.

Trzeba zajrzeć pod każdy krzak, w każde urwisko, do każdego potoku. Nic dziwnego, że podczas takich akcji regularnie zbiera się wiele zespołów ratowniczych z różnych rejonów.

Poszukiwanie osób poszkodowanych

Góry to rozległe i dzikie tereny, które poza utartymi szlakami potrafią być nieprzewidywalne i zaskoczyć nawet doświadczonych piechurów. W takim miejscu kontuzja czy brak orientacji w terenie to spore zagrożenia dla życia i zdrowia turysty. Wtedy do akcji przystępuje specjalna komórka GOPR, wyspecjalizowana w akcjach poszukiwawczych.

Autor: Julian Grabowski

W tej ostatniej grupie jest także Mateusz Kaszubski, ratownik od ośmiu lat zajmujący się planowaniem i koordynowaniem akcji poszukiwawczych – w przypadku zaginięcia, ale także np. podejrzenia próby samobójczej. Z tego powodu współpracuje bardzo blisko z innymi służbami, chociażby z policją, a także z profilerem, którego zadaniem jest m.in. rozmowa z bliskimi poszkodowanej osoby.

Poszukiwania zaczynają się od dobrego planu

Kiedy ratownicy dostają sygnał, że w górach zaginął turysta, nie pędzą na złamanie karku, ale przystępują błyskawiczne do planowania akcji ratunkowej. Jedni ruszają na poszukiwania, a inny zespół wykonuje szczegółowy wywiad z rodziną, w czym pomagają policja i wspomniany profiler. To pierwszy krok, pozwalający wydobyć jak najwięcej informacji o zaginionej osobie i jej wyprawie w góry.

''

Niekiedy o zaginięciu informuje rodzina lub znajomi. Innym razem jest to apel osób, które od wielu godzin nie miały kontaktu z tymi, którzy wyszli w góry

W przypadku prób samobójczych – zapowiedzianych znajomym za pomocą listu lub za pośrednictwem mediów społecznościowych – pozwala to również szybko ocenić, czy dana sytuacja to próba szantażowania rodziny lub wołania o pomoc, a może realny zamiar – w takim wypadku liczy się każda minuta.

Nieprzekazanie lub zatajenie informacji przez rodzinę może być kluczowe dla powodzenia akcji ratunkowej. Na szczęście – jak opowiada Mateusz Kaszubski – mundur ratownika GOPR budzi duże zaufanie, co pozwala na przeprowadzenie szczerej i szczegółowej rozmowy, która często zawiera wstydliwe i prywatne informacje. Są one jednak kluczowe dla sprawy. W przypadku zaginięcia z próbą samobójczą w tle, ratownicy walczą z czasem i nie zaprzestają działań aż do odnalezienia poszukiwanego. Czasem okazuje się on przebywać bezpiecznie w mieście, z dala od gór, czasem znajduje się w lesie lub na grani, ale często historia nie ma szczęśliwego zakończenia. Na to ratownicy muszą być psychicznie przygotowani.

Kiedy ratownicy dostają sygnał, że w górach zaginął turysta, nie pędzą na złamanie karku, ale przystępują błyskawiczne do planowania akcji ratunkowej

Chociaż GOPR w głównej mierze składa się właśnie z ochotników – pełnią oni regularne służby. Nie są etatowymi pracownikami – tworzą wszyscy jedną wielką rodzinę, co sami regularnie podkreślają

Poszukiwanie zaginionych osób to zawsze wyzwanie

Rozległy obszar, trudny teren czy niesprzyjające warunki pogodowe, to tylko niektóre wyzwania, jakie stoją przed ratownikami w czasie trwania akcji poszukiwawczych osób zaginionych w górach. Niekiedy o zaginięciu informuje rodzina lub znajomi. Innym razem jest to apel osób, które od wielu godzin nie miały kontaktu z tymi, którzy wyszli w góry. Często zdarza się także, że turysta nie wraca na noc do schroniska lub do pensjonatu, w którym powinien nocować. Wtedy – jak z resztą podczas większości górskich akcji ratunkowych – liczy się czas.

Nie ma znaczenia, czy mowa o Tatrach czy potencjalnie mniej groźnych Sudetach – w każdych górach można zabłądzić, doznać kontuzji lub ulec wypadkowi. To samo dotyczy pogody, która w górach potrafi zmieniać się bardzo dynamicznie – szybciej niż na nizinach zapada tutaj zmrok, a temperatury gwałtownie maleją. Na Śnieżce jest ponad 300 dni z mgłą, co czyni Karkonosze najczęściej zamglonym pasmem górskim w Europie. Jeżeli poszukiwana osoba nie znalazła się w ciągu dnia, niemal pewnym jest, że w nocy będzie wyziębiona i osłabiona na tyle, że sama nie znajdzie sposobu na bezpieczny powrót do domu.

W akcjach ratowniczych, poza planerem, który pełni funkcję reżysera koordynującego wszystkie działania pogotowia i innych służb, bardzo ważna jest także liczba uczestniczących w poszukiwaniach ratowników. Im więcej osób bierze w nich udział, tym większa ich skuteczność. Trzeba zajrzeć pod każdy krzak, w każde urwisko, do każdego potoku. Nic dziwnego, że podczas takich akcji regularnie zbiera się wiele zespołów ratowniczych z różnych rejonów, a chęć pomocy niejednokrotnie deklarują okoliczni mieszkańcy czy inni turyści.

W przypadku zaginięcia z próbą samobójczą w tle, ratownicy walczą z czasem. Często historia nie ma szczęśliwego zakończenia. Na to ratownicy muszą być psychicznie przygotowani.

Jak przygotować się do górskiej wędrówki?

Lista porad jest długa, jednak ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego wskażą najpewniej kilka najważniejszych elementów. Wspomina o tym chociażby Mateusz Kaszubski, wymieniając m.in. przeciwdeszczowe ubrania, które w lecie wydawać się mogą zbędne, ale w sytuacji awaryjnej potrafią uratować nas przed wyziębieniem. Podstawą są oczywiście wygodne buty górskie, minimalizujące ryzyko pośliźnięcia się, a także czapka i rękawiczki – tak, nawet latem noc w górach bywa zimna!

Wymieniać można dalej. Latarka – nie w telefonie, ale osobna, dobrze naładowana. Mapa – najlepiej papierowa. Zapas prowiantu, podstawowa apteczka, a przede wszystkim – odpowiednie rozeznanie w kwestii trasy i warunków pogodowych. Im lepiej będziemy przygotowani do wyprawy, tym mniejsze wystąpi ryzyko wypadku lub zgubienia się. Jeżeli już przydarzy się nam taka sytuacja – zwiększymy tym samym szansę, że ratownicy dotrą do nas na czas.

''

Pogoda w górach potrafi zmieniać się bardzo dynamicznie – szybciej niż na nizinach zapada tutaj zmrok, a temperatury gwałtownie maleją.

Od 1995 roku popularnym samochodem w służbie GOPR był Defender, który służył dzielnie w górskich i zimowych warunkach.

Wsparciem dla ratowników GOPR jest nowy Defender

Obraz służby w GOPR zmienił się przez lata radykalnie. Dziś ratownicy korzystają z nowoczesnych technologii i pojazdów, mają quady, auta terenowe czy skutery śnieżne, a jednym z głównych środków transportu jest od lat sprawdzony Defender.

Autor: Julian Grabowski

Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe zostało założone w 1952 roku i przez pierwsze dekady było raczej stowarzyszeniem miłośników gór, którzy pragnęli nieść pomoc turystom, niż profesjonalnym pogotowiem, jakie znamy dzisiaj. Początkowo liczba ratowników była niewielka, nie mieli oni swoich stałych baz logistycznych, a do tego każdy ratownik musiał samodzielnie wyposażyć się w odzież i sprzęt niezbędne do prowadzenia akcji ratowniczych.

Przez lata jednak wiele się zmieniło. Ratownicy mają do dyspozycji najlepsze obuwie, odzież i profesjonalny sprzęt – w kilku wariantach, na różne warunki i różne sezony – co pozwala im nieść pomoc szybko i skutecznie, nie obawiając się o własne bezpieczeństwo i komfort.

Technologia na pomoc ratownikom GOPR

Z czasem mocno rozwinęła się również infrastruktura GOPR, ponieważ ratownicy mają do dyspozycji 37 Stacji Ratunkowych, w których pełnione są dyżury – w tym: 25 całorocznych, 12 sezonowych – oraz 27 dzierżawionych punktów ratowniczych. Co ważniejsze, dysonują oni też siedmioma Stacjami Centralnymi, w których pełnione są całodobowe dyżury ratownicze (Szczyrk, Sanok, Podlesice, Jelenia Góra, Krynica Zdrój, Rabka Zdrój, Wałbrzych). To pozwala ratownikom szybko i skutecznie interweniować w każdej sytuacji.

W przypadku zaginięcia z próbą samobójczą w tle, ratownicy walczą z czasem. Często historia nie ma szczęśliwego zakończenia. Na to ratownicy muszą być psychicznie przygotowani.

Dzisiejsze GOPR dzieli się na siedem regionalnych organizacji:

  • Grupa Beskidzka

  • Grupa Bieszczadzka

  • Grupa Jurajska

  • Grupa Karkonoska

  • Grupa Krynicka

  • Grupa Podhalańska

  • Grupa Wałbrzysko-Kłodzka

Sporo zmieniło się również w kwestii pojazdów. Ratownicy GOPR wykorzystują samochody terenowe i osobowe (około 60 sztuk), pojazdy czterokołowe (około 50 egzemplarzy) czy skutery śnieżne (około 45 sztuk). Od 1995 roku popularnym samochodem w służbie GOPR był Defender, który służył dzielnie w górskich i zimowych warunkach.

Defender może uciągnąć przyczepę o masie do 3500 kg, a ucha holownicze w nim montowane pozwalają na uciąg do 18 000 kg

Ratownicy GOPR wykorzystują samochody terenowe i osobowe (około 60 sztuk), pojazdy czterokołowe (około 50 egzemplarzy) czy skutery śnieżne (około 45 sztuk)

Defender w służbie GOPR

Jednak i tu przyszedł czas na zmianę i od niemal dwóch lat ratownicy GOPR korzystają z najnowszej generacji tego terenowego samochodu, w ramach współpracy z brytyjską marką. Szereg pozytywnych cech tego wyjątkowego pojazdu i nieprzeciętne umiejętności elitarnych ratowników GOPR sprawiają, że szlaki w polskich górach są dzięki temu coraz bardziej bezpieczne. To dlatego, że pomoc może być niesiona szybciej i skuteczniej.

Ratownicy wykorzystują swoje Defendery nie tylko podczas regularnych patroli czy akcji ratunkowych w górach, ale i na asfalcie – podczas transportu ludzi do stacji ratunkowych, wyjazdu na szkolenia czy w trakcie różnego rodzaju akcji edukacyjnych, które prowadzą. Tak szeroki wachlarz możliwości idealnie obrazuje charakter nowego Defendera, który jest samochodem uniwersalnym, jak nigdy wcześniej – skutecznym w terenie, ale i komfortowym podczas dłuższych podróży.

Ofertę producenta tworzą Defender 90, 110 i 130. Ten pierwszy oznacza krótkie nadwozie z jedną parą drzwi – a więc to najbardziej „kompaktowa” odmiana. Wersja 110 oznacza wersję dłuższą, z dwiema parami drzwi, która idealnie łączy w sobie skuteczność w terenie i komfort na co dzień. Natomiast 130-stka to auto, w którym znajdzie się miejsce nawet dla 8 pasażerów!

''

Defender to samochód, z którego wyjątkowych możliwości i udogodnień korzystają ratownicy GOPR każdego dnia, podczas niesienia pomocy w trudnym terenie

Defender, czyli prawdziwe górskie narzędzie

Na liście dostępnych jednostek napędowych są silniki benzynowe (2.0 i 3.0) oraz wysokoprężne (2.0 i 3.0), do wyboru jest też 5-litrowa jednostka V8 o mocy 525 KM oraz wersja hybrydowa plug-in. Jednak ratownicy korzystają z Defenderów napędzanych przez 3-litrowe silniki o mocy 300 KM. Te pozwalają bez trudu wjechać w nawet bardzo trudny górski teren.

W akcjach ratunkowych poza ubitymi szlakami pomaga oczywiście stały napęd na cztery koła z reduktorem, który sprawia, że Defenderowi nie straszne są żadne warunki, a także zawieszenie pneumatyczne z regulacją wysokości prześwitu. Do tego, samochód może uciągnąć przyczepę o masie do 3500 kg, a ucha holownicze w nim montowane pozwalają na uciąg do 18 000 kg (!) – to idealne parametry, przydatne podczas nawet najtrudniejszej akcji ratunkowej.

Warto wspomnieć też o wyjątkowych zdolnościach do jazdy w wodzie. 90-centymetrowa wysokość brodzenia sprawia, że auto bez trudu wjedzie do górskich potoków. Nawet wtedy, gdy woda dorosłej osobie sięga do pasa, a auto jest zanurzone do przednich lamp!

Nie można zapominać też o licznych ułatwieniach zapewnianych przez nowoczesną technologię, taką jak All Terrain Response (to system zmieniający charakter pracy napędu w zależności od nawierzchni drogi) czy kamera z widokiem 360 stopni (pozwalająca wygodnie omijać drzewa i inne przeszkody), która ma też funkcję wyświetlania na ekranie bieżącego widoku spod przednich kół samochodu! Defender to samochód, z którego wyjątkowych możliwości i udogodnień korzystają ratownicy GOPR każdego dnia, podczas niesienia pomocy w trudnym terenie.